„Pierwsze koty za płoty” i „nie taki diabeł straszny jak go malują”
„Pierwsze koty za płoty” i „nie taki diabeł straszny jak go malują” – te dwa polskie powiedzenia trafnie oddają to, co działo się w czasie pierwszego tygodnia pobytu na praktykach zawodowych w Corralejo (i okolicach) na Fuerteventurze w ramach projektu „Młodzi profesjonaliści w Europie”. Przed wyjazdem wszyscy uczestnicy martwili się, jak poradzą sobie w obcym środowisku pracy, jak będą się porozumiewać, jak znajdą drogę do pracy. Po tygodniu możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że JEST DOBRZE. Wprawdzie do pracy nie zawsze jest blisko – np. rolnicy muszą dojechać do zupełnie innej miejscowości korzystając z transportu publicznego na wyspie; nie zawsze da się porozumieć ze współpracownikami w j. angielskim; zadania wykonywane w pracy bywają dużym wyzwaniem. A z jakimi wyzwaniami mierzą się w pracy nasi uczniowie? W zdecydowanej większości w ramach swoich obowiązków muszą wchodzić w interakcje z klientami – turystami z różnych krajów, poznają nowe dla siebie narzędzia pracy, uczą się poruszania po często dużych obiektach i pokonują na nogach spore odległości. Ale pozytywne nastawienie i uśmiech pomagają mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami z sukcesem, a w dodatku opiekunowie w miejscach pracy i współpracownicy zawsze są gotowi do pomocy i wspierają naszych uczniów.
Dodatkowym wsparciem jest to, że po pracy można pójść nad ocean, poleżeć na słońcu lub popływać (bo pod koniec listopada woda wcale nie jest zimniejsza niż Bałtyk w lecie). A w sobotę w ramach realizacji programu kulturalnego wybraliśmy się na wycieczkę na pobliską wyspę Lobos. A tam: wejście na wygasły wulkan, plaża, snorkelling i paddel-boarding (dla chętnych) a na lunch tradycyjna paella z owocami morza. Dodatkową atrakcją był sam przejazd na wyspę – pozostawiający wrażenia podobne to tych na rollercosterze.